środa, 30 lipca 2014

Zostań zwyczajnym!



Zapraszam Cię do przygody, do głębokiego, mistycznego przeżywania zwykłych spraw. Posłuchaj wstępu i czekaj na następne pogadanki

Nie chcemy wiele. Trzeba robić swoje, pracować, dzieci wychowywać, mieszkanie urządzać. Nie możemy tych obowiązków zaniedbywać podczas uduchowionych spotkań i uniesień(nie mówię, że są złe, ale wielu zwyklych ludzi patrzy na to podejrzliwie, i nie ma wobec tego alternatywy, bo ktoś kiedyś zwykłą wiarę nazwał formalizmem, magią i zabobonem. Poza tym ,to rzeczywiście niekiedy zabiera czas na obowiązki). Niech to wszystko będzie Żywą Księgą Ewangelii i Wyznaniem Wiary :)

Dziś się serwuje dobrym wierzącym wiarę głównie w słowach, albo a w akcjach oderwanych od rzeczywistości, podczas gdy kultura, praktyka nie wyraża treści wiary, a jest często z nimi sprzeczna. Jest tak dlatego, bo wielu katolików dało się przekonać , że formy kultury są obojętne wobec treści wiary. Jakże złudne to przekonanie. Trzeba więc dzieciom i nam wszystkim katolickiej kultury!
 
Bo jak dziecko słyszy słowo, a nie widzi w rzeczywistości do czego się to słowo odnosi, to takiego słowa nie przyjmie głęboko. Potrzebuje zewnętrznych form. Inaczej w przyszłości te formy, które się mu serwuje, mimo iż gadaliśmy mu o wierze, wygenerują w nim nowe słowa i rozumienia- niekoniecznie zgodne z katolicyzmem.
 
Zbyt dużo dziś akcji oderwanych od rzeczywistości, a zbyt mało czynienia Znaku wiary z całego życia, ze zwyczajnych spraw- jedzenia, ubrania, domu, wystroju wnętrz na, pracy, itd... Dlaczego to takie ważne? Bo taka jest natura ludzkiego umysłu, że ten światopogląd jest w jego główce mocny, który się wyraża za pomocą środków docierających do różnych zmysłów, a jednocześnie który się wyraża w spójnej układance znaków różnozmysłowych, podzielanych przez większą ilość osób. Człowiek w naturalny sposób tak robił. Jeśli tak, to po co o tym mówić? Ano dlatego, że ludzie naszych czasów przyjęli sprzeczny z katolicyzmem pogląd, że nie liczy się forma, ale treść(antyrytualizm). Z niego wywiedli przekonanie, że można swobodnie zmieniać formy, przypisując im tą samą treść(np. Ewangeliczną). Na tym polega postulat dostosowania się do światowych mód, czy to w Mszy Świętej, czy to w formach ewangelizacji. Na to nałożyło się zbytnie przecenienie roli języka. Tym co miało potrzymać treść były wobec tego słowne etykietki "chrześcijańskie", czy "katolickie" nalepiane na zmienne formy mody świata. Wobec tego iż słowo nie znaczy samo w sobie, ale w odniesieniu do rzeczywistości poza nim, naraża nas takie przekonanie na to iż zachowują się słowa katolickie, ale mogą przybierać one błędne, nawet antykatolickie znaczenia(arbitralność słowa)Tymczasem człowiek jest cielesny, formalny i tak się nie da. Za zmianą formy idzie zmiana treści. Oczywiście nie chodzi o to, by nie było w ogóle zmiany, ale by zmiany nie były konstruowane, tylko małe, stopniowe, podporządkowane dawnej formie i uzgadniane z nią. Tą dawną formę podtrzymującą właściwą treść nazywamy tradycją... Jest to tak ważne, gdyż te formy to system, czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak usunięcie jakiegoś elementu wpływa na transformację całości tak, że zaczyna znaczyć co innego...

Konkrety:
Byłoby dobrze, gdybyśmy ołtarzyki w domach sobie zrobili, gdybyśmy je tak, jak dawniej ołtarz skierowali ku wschodzącemu słońcu. Na ołtarzyki takie składać by się mógł stół przysunięty do ściany, który nie służy do jedzenia na co dzień, albo komódka.  Na nim Krzyż, świece, chleb, ewentualnie książeczka, czy Pismo Święte. Można go postawić w rogu, naprzeciwko pieca(co też ma swoje znaczenie) a nad nim powiesić obrazy. W ten i wiele podobnych sposobów dawny lud zakorzeniał środek świata- Mszę Świętą-Niebiosa w swojej codzienności, wspomagał swoją pamięć, by nie zapomnieć o Chrystusie i ku niemu kierować wszystkie swe poczynania. Do tego dochodzi symbolika okien, progów, sosrębu, samego procesu budowania, wiechy, itd…
Trzeba znaleźć sposób, by  młode małżeństwa, rodziny decydowały się na takie rozplanowanie przestrzeni domowej, a architekci katolicy mogli uwzględniać w swych projektach tego typu symbolikę. By przywrócić do architektury sakralnej pamięć o przestrzennych symbolach- również tych związanych ze wschodem słońca. Dziś tak modne stają się figurki buddy, czy tzw. Feng Shui.  Jest to wyraz słusznego pragnienia by umistycznić przestrzeń życia codziennego, by mieć blisko siebie środek świata łączący z Niebiosami. Szkoda tylko, że zapominamy, że mamy swoje, katolickie na to sposoby i nie musimy szukać tradycjach niezgodnych z naszą.
(...)Dla Chrześcijanina tym środkiem stał się ołtarz, a więc i Krzyż. Krzyż ten wyrażał prawdę, że niemożliwe dla człowieka wydźwignięcie się do upragnionej doskonałości, wieczności, mogło być dokonane tylko przez Doskonałego. I belka Krzyża pozioma, jak pisał niegdyś Norwid jest obrazem ludzkiej wyalienowanej natury, wydźwigniętej do swej istoty przez Boga, który pierwej musiał się zniżyć do ludzkiego poziomu. Belka ta wydźwignięta została przez pionową ku górze, przez belkę pionową stanowiącą rzeczywiste axis mundi, pal świata, a jednocześnie drzewo życia w pępku ziemi- których wyobrażenie istniało w większości kultur tradycyjnych. Na Nim dokonało się Doskonałe wypełnienie wyrażone w słowach “Consummatum Est”[1]. Warto dodać, że z owym mistycznym urzeczywistnieniu symboli Jedynej Świętości zjednoczyły się równie uniwersalne obrazy Chleba, Stołu- Ołtarza, pobratymstwa przez spożycie  ciała i połączenie Krwi.

Niech   chleb powszedni, będzie nie tylko chlebem codzienności ale niech wyobraża chleb „po wsze dni”, chleb wieczny i niebieski,  którym stał się Chrystus. Pieczmy go w domach, zbudujmy sobie piec, jeśli mamy możliwość.

Chleb-Ciało-Dom-Świątynia-Kosmos-Niebiosa
            Nie mogę się  powstrzymać przed podaniem przykładu chleba, którego ludową symbolikę urzeczywistnił i wypełnił Chrystus. Chleb w kulturze ludowej bowiem wyrażał dzieło Stworzenia- uczynienie z chaosu Kosmos- z amorficznej, bezkształtnej masy- coś trwałego-posiadającego kształt- a więc porządek- strukturę i stały status pozwalający na tożsamość bytu, a więc jego istnienie przez określenie czym jest, równoznaczne z zakotwiczeniem w Logosie, z pojawieniem się w Jego Świadomości koniecznie jako sens. Ów kształt uzyskiwany w trakcie pieczenia był związany z ogniem- symbolizującym moc przeobrażającą- Boską. Dlatego też piec i ogień jako "podtrzymujący" odnowę świata musiał się  w domostwie wielu kultur  nieustannie palić.
            Chleb ów wyobrażał również na zasadzie podobnej analogii ciało i stwarzanie człowieka, które odbywa się w ciele niewiasty i Jest bezpośrednim Działaniem Boga- Aktem Stwórczym. Dlatego też w kulturach tradycyjnych to niewiasta i do tego nieraz matka miała przywilej pieczenia chleba. Pieczenia, które miało się odbyć w tajemnicy przez innymi. (Nikt nie mógł przebywać w piekarni/kuchni/izbie podczas rytuału pieczenia chleba) Tajemnicy, która wyobraża Transcendencję Stwórcy- fakt istnienia ontologicznej przepaści, między Stwórcą, a stworzeniem. Tym bardziej, że stworzenie owo zgrzeszyło i tym grzechem rani Stwórcę, staje się niegodne oglądania go twarzą w Twarz. Chrystus zaś wypełnił pragnienia wyrażane w chlebowym rytuale. Pierwej bowiem jako Logos stał się ciałem, a później dał siebie ludziom, jako bezpośrednią obecność Boga w Postaci Chleba jednoczącą się z wiernymi doskonałym pobratymstwem- jako ich pokarm, a więc ich odnawiającą, przywracającą do stanu pierwotnej Łaski. Wyjątkowy stosunek do niewiast w mentalności tradycyjnej, mistycznej wynika właśnie z powyżej przywołanej Działalności Boga w ich łonie, która znów dopełniona została w Niepokalanym Poczęciu Maryi.

Dobrze by było, gdyby katolicy rytm dnia oraz prace naznaczali religijnymi symbolami, Znakiem Krzyża,  itd.. nie tylko prywatnie, ale, jeśli to możliwe, razem z innymi katolikami. To jest dziś trudne, ale  przecież możliwe jest organizowanie miejsc pracy w zwartym światopoglądowo środowisku. Można takie zasady zastosować w małych rodzinnych firmach, czy tych tworzonych przez bliskich znajomych. MOżna próbować. Bez kropel i morza nie będzie.
Strój i ubiór mogą wyrażać tajemnicę świątyni Ducha Świętego- i że inaczej tą świątynią jest kobieta, a inaczej mężczyzna(niech i katoliccy projektanci mody z tego czerpią..

Praktykowanym przykładem powyższych propozycji jest chociażby różaniec w samochodzie.                 

Ważne są też takie gesty, jak skłon głowy, przy wymawianiu Najświętszego Imienia "Jezus", w pozdrowieniach, które jeszcze w wielu domach się zachowały, albo w czasie Credo, itd..., ściąganie czapki przed kapliczką, czy żegnanie się, używanie święconych ziół i palm np., do okadzania chorych zwierząt, czy do leczenia- nadzieje pokładajmy tu w Bożej Łasce kryjącej się za poświęceniem, bardziej niż leczniczej mocy ziół... To żadna magia. To modlitwa czynem, modlitwa przeżyciem, modlitwa wyobrażeniem, a czasem także słowami
gromnica, itd...                   

Palma świata

 
W końcu każdy z nas gdzieś mieszka- niech dom nie zatrzymuje na samym sobie, ale niech będzie obrazem- I k o n ą  tego Wiecznego, Niebieskiego Mieszkania. Każdy coś je. Niech chleb będzie obrazem tego Niebieskiego Pokarmu, Każdy gdzieś pracuje(a przynajmniej dobrze by było;) Niech praca zostanie uświęcona jako odbicie Boskiego Stwarzania, prawie każdy się ubiera- niech i w tym elemencie kultury wyraża się to, iż Ciało jest Świątynią Ducha Świętego i że inaczej tą świątynią jest kobieta, a inaczej mężczyzna... Nauczmy się głęboko, mistycznie przeżywać podstawowe wymiary życia. Niech one odsyłają do Mszy Świętej a przez Nią do Niebios gdzie Chrystus przygotował nam miejsce